Czas wylać żółć

Blogów prowadziłem wiele. Żywot ich jednak był krótki. Z tym zapewne będzie podobnie. A może nie? Może za 10 lat spojrzę na tego posta i się zaśmieję sam do siebie? Z założenia ta inicjatywa ma być inna. Będę tu pisał o tym, co mnie denerwuje. Ściślej - co mnie kurewsko wkurwia. Nie będę pewnie stronił od wulgaryzmów i obrzucania epitetami przeciwników politycznych. Głównie będą tu się pojawiały tematy absurdów dnia codziennego, wynikłych z degradacji dzisiejszego świata. Mam zamiar pluć na wszystko na co mam ochotę. Niechaj jednak mniej przebiegli czytelnicy pamiętają, że język i styl to tylko narzędzie. Kochać trzeba każdego, zwłaszcza nieprzyjaciół. A im mocniej ich kocham, tym mocniej muszę ich krytykować i mocniejszych używać słów. Tak już mam i nie mam zamiaru tego zmieniać. Hate the sin, love the sinner, kill 'em all. Czy jakoś tak. Gdzież więc czają się te irytujące mnie zdarzenia? W Polsce głównie na łamach "Gazety Wyborczej", na łamach tego bloga zwanej pieszczotliwie "GóWnem", "Kosher Zeitung", "Wybiórczą", "Zaborczą", itd. Zaznaczam też, że nie ma to absolutnie nic wspólnego z protestem kibiców Lecha Poznań. Środowisko kibicowskie w rozumieniu stadionowym jest mi całkowicie obce, choć na meczach mojej drużyny od czasu do czasu bywałem, gdy miałem ku temu sposobność. Co do międzynarodowych źródeł mojej frustracji, zwykle jest ona ściśle powiązana z opiniami lub ustawodawstwem Unii Europejskiej i jej organów, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i w mniejszym stopniu Szwecji oraz Hiszpanii. Dotyczy to przede wszystkim spraw takich jak podnoszenie podatków, aborcja, eutanazja, przymusowa edukacja seksualna czy feminizm oraz propagowanie tych degradujących człowieka wartości w dzisiejszym świecie. To chyba na tyle na początek. Wylewanie żółci czas zacząć. Czara goryczy gotowa, następuje zwolnienie blokady i chlup:

0 komentarzy:

Prześlij komentarz