O bezkształtnej masie

Nienawidzę tłumu. Nie jest to jakiś klaustrofobiczny lęk czy strach przed gwałtem na mojej przestrzeni prywatnej. Nienawidzę tłumu jako zjawiska socjologicznego. Nienawidzę pobudek, jakimi tłum się kieruje. Nienawidzę bezrefleksyjnego podążania za czymkolwiek tylko dlatego, że mój sąsiad, babcia, pan policjant czy chuj wie kto jeszcze idzie w daną stronę. To zjawisko można było zaobserwować podczas wczorajszej transmisji z pogrzebu Pary Prezydenckiej. Tłum (tak, generalizuję świadomie, nothing personal - zresztą jak cokolwiek może być personal gdy jest się pośród bezkształtnej masy manekinów?!) stojący na ulicach Krakowa nie różnił się niczym od morza ludzi podczas skoków w Zakopanem czy przyjazdu papieża. Ten sam mechanizm. Słychać to było doskonale, gdy po wyprowadzeniu trumien z kościoła rozległy się skandowane okrzyki i oklaski, o jakich piłkarze Legii Warszawa mogą jedynie pomarzyć. No kurwa mać - czy pogrzeb to jest naprawdę stosowna okazja do krzyków w stylu "Jarek trzymaj się"?! Bezmózga masa ludzi, w której każdy jest bezkarny. Ja wiem że to jak z kibicami - jeden debil rzuci racę na boisko, a reszta dostaje po głowie. Ale tak już jest w tłumie. Dzwoni do mnie mama i dziwi się, że nie pojechałem do Krakowa na uroczystości. Po co?! Po jaki chuj mam być częścią tej gromadki? Żeby pomasturbować swoje poczucie wykonanego obywatelskiego obowiązku? Każdy żałobę przeżywa po swojemu. A ja wszystko przeżywam z dala od stada baranów ślepo robiących to co im każą. Tak wiem zaraz sobie ateiści naostrzą niczym kręgiel w "Gutterballs" argument, że w kościele to w sumie podobny mechanizm. I jasne - zgoda - jeśli ktoś chodzi do kościoła bo czuje się do tego społecznie zobowiązany, bo co powie sąsiad? mama? babcia? pan strażak? - to gówno z niego, a nie wierny. To samo było jak przyjechał papież. Tłumy na ulicach, z czego ponad połowa otwarcie jest przeciwna nauczaniu Jana Pawła II (ideologicznie! - choćby sprawa ochrony przed HIV w Afryce). Pokuszę się o analogię - gdyby sto lat wcześniej do Polski przyjechał Włodzimierz Lenin - ten sam tłum pobiegłby tam go witać! Bo to jest tylko i wyłącznie atrakcja dla mas - że przyjeżdża jakiś idol, ktoś znany. A czy to jest Lenin, papież, Michael Jackson czy zmarły prezydent - to sprawa drugorzędna! Dlatego ja od takich masowych spędów bydła trzymam się z daleka.

2 komentarzy:

styropanieństwo pisze...

http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/Bauman-Przyczynek-do-fenomenologii-roju/menu-id-1.html

fajny artykuł o rojach

Tom

Prześlij komentarz